czwartek, 27 września 2018

Spełnienie marzeń z moją wspólnotą

Dwa tygodnie temu o tej porze wzruszyła się ogromnie, bo spełniło się jedno z moich marzeń. 

Jakie ono było? 

Zaraz opowiem.


Od wielu lat jestem wolontariuszem we wspólnocie osób niepełnosprawnych działającej przy mojej parafii. Zaczęłam spotykać się z nimi, kiedy w klasie maturalnej, czyli niebawem minie 11 lat, to tak naprawdę 1/3 mojego życia.
Klasa maturalna, więc taki okres w życiu młodego człowieka, w którym podejmuje się życiowe decyzje dotyczące studiów i dalszej drogi zawodowej. Pamiętam, że jeszcze przed pierwszym spotkaniem we wspólnocie wahałam się czy pójść na socjologię, może na dziennikarstwo, a może na prawo, ale lepiej nie, bo wyszłabym na lewo ;)
Jednak to wszystko poszło w niepamięć, kilka spotkań i wybór był prosty - pedagogika specjalna!
To dzięki nim odnalazłam swoje powołanie, dzięki wspólnocie i jej kapelanowi.
Przez cały okres studiów byłam mocno zaangażowana w życie wspólnoty do tego stopnia, że napisałam pracę licencjacka o doświadczeniach matek, które należą do wspólnoty.

I dochodzę powoli do spełnienia mojego marzenia :)

Jednym z wniosków mojej pracy było wyjście do szerzej społeczności kościelnej, bo do tej pory mamy dwa razy w miesiacu Mszę Święte poza porządkiem niedzielnym. To też ważne, bo osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie na tych Mszach czują się swobodnie. Ważne jest jednak też, abyśmy wychodzili do ludzi, bo mamy prawo być w Kosciele na równi z innymi.

I udało się !!!

Dwa tygodnie temu prowadziliśmy Nabożeństwo Fatimskie, członkowie wspólnoty czytali rozważania i odmawiali różaniec, a ministranci prowadzili procesje. To było piękne przeżycie!




Piszę tego posta dwa tygodnie po tym wydarzeniu, a w przeddzień naszej wspólnotowej pielgrzymki autokarowej do Łagiewnik i Częstochowy.


To na pewno też będzie piękny czas :)
Niech Pan Bóg nas prowadzi! 


Dziękuję wszystkim czytającym i zapewniam o modlitwie na Jasnej Górze.

środa, 12 września 2018

Wspaniały tydzień w Tczewie

Dlaczego akurat obecny tydzień nazwałam wspaniałym? 

To bardzo proste. 

Właśnie teraz w naszym mieście odbywa się XVI Międzynarodowy Przegląd Teatrów Wspaniałych.




Jest to niesamowite wydarzenie teatralne, na które zjeżdżają się grupy aktorów z wielu państw od tych sąsiadujących z nami, aż po RPA. Oczywiście nie brakuje też grup z różnych stron Polski. Grupy te to osoby z różnymi niepełnosprawnościami. W poniedziałek wszyscy się zjeżdżają. Jedni śpią w Tczewie, inni w Gołuniu, a od wtorku zaczyna się przegląd od koncertu otwarcia. Później przez dwa dni następują prezentacje sceniczne, a na koniec Koncert Finałowy i wręczenie nagród.

Od kilku lat nie jestem już jakoś ściśle związana z przeglądem, ale zawsze zajmuje on pewne miejsce w moim sercu, ponieważ przez wiele lat była wolontariuszem, opiekunem jednej z grup, a także razem ze wspaniałymi przedszkolami z Zespołu Placówek Specjalnych występowałam na scenie.

WOLONTARIAT to kolejne słowo klucz w moim życiu. Kojarzy mi się ono z  niesamowitymi przeżyciami, nowymi znajomościami i mnóstwem uśmiechu. Mogłoby się wydawać, że to działanie jednostronne, wolontariusz pomaga komuś, organizuje jakąś akcje, ale to nie tak. Korzyść jest obustronna. Wolontariusz naprawdę wiele wynosi ze swojej pracy na rzecz innych. Moje najlepsze wspomnienia i najciekawsze znajomości wiążą się właśnie z różnego rodzaju wolontariatami. Do dziś kontaktujemy się m.in. z wolontariuszami z Teatrów

Jednym z tych wolontariatów był ten na Teatrach Wspaniałych, bo tak mówiliśmy na nie w skrócie. Na czym on polegał? Wcześniejsze edycje odbywały się w czerwcu, o ile się nie mylę pierwsze teatry, w których wzięłam udział to rok 2005. Sporo czasu już minęło, ale pamiętam te momenty tak, jakby odbyły się wczoraj. Kiedy zbliżał się czerwiec było wiadomo, że jeden tydzień tego miesiąca zostaje poświęcony na teatry. To nic, że czasem przez cały tydzień łącznie spaliśmy tylko kilka godzin. Adrenalina była tak ogromna, że nie przeszkadzało nam nawet wstawanie o 3.30 i przygotowywanie kanapek ;) 

Każdy wolontariusz otrzymywał grupę pod opiekę i z nią spędzał cały tydzień. Ja zazwyczaj miałam pod opieką grupy z Litwy. A to zdjęcie z jedną z nich, bodajże rok 2010. Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że uśmiechem można przełamać każdą barierę, a już na pewno językową :) :) :)


Razem z grupami nocowaliśmy w Gołuniu, przyjeżdżaliśmy na występy do Tczewa, jeździliśmy na wycieczki, bawiliśmy, tańczyliśmy. Niepełnosprawność czy też inny język nie stanowiły dla nas problemy. Liczył się człowiek, jego uśmiech, obecność i talent. Spektakle przygotowywane przez wszystkie grupy są naprawdę imponujące i bardzo różnorodne. 

Jeśli macie dziś czas, to wybierzcie się dziś do Centrum Kultury i Sztuki, aby przenieść się w trochę inny wymiar, aby uczestniczyć w tych integracyjnych działaniach, bo ten przegląd po to właśnie jest, aby integrować ludzi niepełnosprawnych i pełnosprawnymi, żeby zobaczyć jak wiele do zaoferowania mają dla nas ludzie z niepełnosprawnością. 
I oczywiście serdecznie zachęcam do obejrzenia występu "Teatrzyku ze Stumilowego Lasu". Ogromnie żałuję, że już z nimi nie pracuję i nie mogę wystąpić, bo to zawsze było właśnie wspaniałe przeżycie :)


Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaangażowanych w Teatry Wspaniałe oraz 

wszystkich czytających i gorącą polecam udział w tym wydarzeniu.

 

MIŁEGO DNIA :) 


 


poniedziałek, 3 września 2018

Nowy rok szkolny z dwoma plecakami :)

I stało się... już wrzesień !

Nowy rok szkolny został dziś uroczyście otwarty ! 

 

Dla mnie, jako dla nauczyciela, to dzień podobny do 1. dnia stycznia... tak jakby nowe otwarcie, w których zamiast 12, mamy 10 zupełnie nowych miesięcy, które możemy albo dobrze wykorzystać, albo zmarnować. Na starcie żywię ogromną nadzieję, że będzie to dobrze przeżyty czas zarówno dla mnie, jak i dla moich uczniów.  


Zauważam jeszcze jedno podobieństwo do rozpoczęcia roku kalendarzowego. 

Coraz częściej na nowy rok szkolny ludzie składają sobie życzenia: uczniowie-innym uczniom, nauczyciele-uczniom i nauczyciele-nauczycielom. 

Jedno z tych życzeń zapadło mi w pamięć, abyśmy my, nauczyciele bardziej doceniali niż oceniali. Niewątpliwie ocenianie, to jedno z trudniejszych aspektów nauczania, zawsze przysparza sporo myśli, a czy dobrze, a czy sprawiedliwie, a może nie do końca tak powinno być i myślę, że ważne jest tu to docenianie, aby zwracać uwagę na każdy wysiłek ucznia. 

Zwrócić uwagę trzeba też na jeszcze jedną ważną kwestię:


Jak zobaczyłam dziś to zdjęcie i ten cytat, to przypomniały mi się te wszystkie szkolne sytuacje, w których zapominamy o tym drugim plecaku. przecież każdy z nas ma życie poza szkołą, poza pracą (nawet taki pracoholik jak ja :) Życie, w którym raz jest pięknie i układa się po naszej myśli, a innym razem wręcz przeciwnie, pojawiają się różne problemy, kłótnie, nieporozumienia. Staramy się być profesjonalni i zostawiać je wraz z przekroczeniem progu szkoły. Staramy się, aby nie rzutowały one na naszą pracę, ale nie oszukujmy się, nie zawsze się udaje. Dzieci mają jeszcze trudniej, nie potrafią oddzielić świata w szkole od tego poza nią. To, że któryś z uczniów nie uważa na lekcji może wcale nie wynikać z tego, że "olewa" nasz przedmiot albo ma do nas lekceważący stosunek, może po prostu jest teraz myślami gdzieś indziej, bo jego dziadek, z którym spędza po szkole sporo czasu leży w szpitalu. To, że dziecko kolejny raz jest nieprzygotowane do zajęć i nie ma książki czy zeszytu, to może nie do końca jego roztargnienie, a wynik tułania się od domu mamy do domu taty, bo rodzicie akurat się rozwodzą. Te przykłady, to oczywiście skrajne przypadki. Często te problemy są dużo łatwiejsze do rozwiązania, wynikają  z jakiejś sytuacji, która wydarzyła się np. podczas przerwy i wystarczy zamienić z uczniem dwa zdania, aby całkowicie odmienić jego myślenia w danym momencie i wrócić do toku lekcji. A to wszystko składa się do mojego ulubionego słowa, które uważam za słowo-klucz:

O B E C N O Ś Ć


I nie chodzi mi to o sprawdzanie obecności na początku lekcji ;) a o takie prawdziwie bycie z drugim człowiekiem, przepełnione empatią, takie, w którym ta druga osoba czuje, że przez te 3 minuty, w trakcie których z nią rozmawiamy, jesteśmy tylko dla niej i całkowicie poświęcamy się jej problemom, choćby dotyczyły one złamanego ołówka z ulubionym bohaterem filmu. 
 
Wiem, że to nie jest łatwe, bo mamy całą klasę na głowie, bo są inne ważne sprawy, bo... bo.... , ale z doświadczenia wiem, że warto :) Jasne, mnie też się nie udaje, czasem nie jest tak, jak bym chciała, ale zawsze staram się na autorefleksje i to chyba najważniejsze !

Tak więc, moi drodzy czytelnicy z tej nauczycielskiej części, życzę Wam i sobie tej ciągłej autorefleksji i więcej doceniana niż oceniania. 
Mam nadzieję, że już za 10 miesięcy będziemy spełnieni udawali się na wakacyjną przerwę. 

A jeśli czytają mnie uczniowie, to życzę Wam, aby Wasze dwa plecaki były zawsze lekkie :) 

Oczywiście życzenia jeszcze trzeba skierować do Rodziców, aby oni też ten rok szkolny przeżyli w wewnętrznym spokoju i zapełniali plecaki swoich dzieci tylko dobrymi rzeczami :) 


Udanego roku szkolnego !!



Kolejne fundacyjne przygody

Mamy ferie, a więc okres, w którym sporo czasu spędzam w Fundacji. Mamy ferie, a więc czas fundacyjnych wycieczek. Doszły do mnie słuchy,...