Mądrości z Tymbarka zawsze na czasie.
Pierwszy za sobą, czas na następne, więc kolejny post.
Moi drodzy, otrzymuje od Was bardzo pozytywne opinie na temat mojego bloga, na którym niewątpliwie nadal raczkuję, ale po każdej informacji od Was utwierdzam się w przekonaniu, że warto było spróbować.
Bardzo Wam dziękuję, że wspieracie, że jesteście, że czytacie i udostępnianie.
Każdy Wasz gest to mały krok w uświadamianiu społeczeństwu potrzeb osób niepełnosprawnych.
Tak naprawdę wystarczy chwila, aby zasilić szeregi tej grupy.
Brzmi może dziwnie...
dziś jesteśmy zdrowi, ale jutro możemy ulec wypadkowi i być osobami poruszającymi się na wózku....
dziś nie mamy dzieci, a za trzy lata możemy borykać się z diagnozą autyzmu naszej pociechy.
Nie chce straszyć, nie o to chodzi. Myślę raczej o tym, że życie jest nieprzewidywalne i nic nie jest dam dane na zawsze.
Cieszmy się więc z tego co mamy i jeśli możemy to pomagajmy.
Dobro naprawdę wraca!!
I dziś kilka słów od tym jak małym gestem możemy szerzyć dobro w wielkim świecie Internetu. Często słyszę, że Internet jest zły, że młodzi ludzie wpadają w świat wirtualny, że jesteśmy uzależnieni od mediów społecznościowych.
Owszem, to wszystko po części prawda, ale niezmiennie twierdzę, że Internet ma też wielką moc.
Od jakiegoś czasu śledzę fenomen licytacji na Facebooku. W moim doświadczeniu zaczęło się od licytacji takich konkretnych, na już, kiedy to mieszkańcy mojego miasta zbierali na operację dla jej z Pań - zbierali to chyba niezbyt dobre słowo, oni się organizowali. To jest naprawdę świetna organizacja całego takiego przedsięwzięcia. Osoba, której zbywało, czegoś już nie potrzebowała albo po prostu chciała się daną rzeczą podzielić lub zaproponować jakąś usługę wystawiała to na licytacji, a inne daną rzecz bądź usługę licytowały. Później ktoś licytację wygrywał i przelewał pieniądze, w tym wypadku na operację. Banalne, a jednocześnie doskonałe w swej prostocie. Na pewno też nie łatwe, bo wymagało pracy dobrych ludzi, którzy całą akcję koordynowali, ale ich wysiłek się opłacić. Pieniądze zebrane, operacja odbyła się i Pani jest zdrowa.
Takich akcji było sporo.
Drugą grupą, którą obserwuje są licytacje dla dzieci z różnymi chorobami czy niepełnosprawnościami. Te zazwyczaj z wielkim poświęceniem prowadzą Mamy tych dzieci. Szukają osoby, które chcą coś wystawić, prowadzą licytację i wysyłają wylicytowane przedmioty.
Nie stoją w miejscu, działają. A my w tym działaniu możemy im pomóc... właśnie tym
MAŁYM GESTEM W WIELKIM INTERNECIE
Masz coś, czego już nie potrzebujesz?
A może jesteś kosmetyczką i mogłabyś wystawić usługę manicure?
Znajdź wokół siebie jakąś licytację charytatywną.
Przekaż co możesz.
Nie masz nic do przekazania, to wejdź na licytację.
Może znajdziesz za niewielką kwotę coś, co Ci odpowiada.
I tak przez część dnia robisz coś na telefonie.
Może zamiast AliExpress albo innego portalu wejdziesz na profil jakiejś licytacji?
Spróbuj!
Naprawdę warto.
I w tym miejscu dźwięczy mi piosenka Kamila Bednarka "Poczuj luz" (jestem świeżo po koncercie tego artysty, bardzo lubię jego teksty i ten klimat), a jej fragment brzmi tak:
"Nie ważne gdzie, ważna atmosfera.
Prawdziwi przyjaciele, a nie grubość portfela"
Tutaj możecie posłuchać:
Mnie zawsze rozbuja i daje pozytywną energię :)
Naprawdę nie trzeba grubego portfela, aby komuś sprawić radość MAŁYM GESTEM i zostać jego przyjacielem.
Ja ostatnio jestem pod ogromnym wrażeniem Nataniela i jego Mamy.
Jeśli szukacie miejsca, gdzie moglibyście pomóc, to zajrzycie proszę na profil, na którym niezwykle dzielny chłopiec ze swoją bardzo silną mamą opowiada o ich codziennym życiu.
Nie znamy się osobiście, połączył nas Facebook. Gdzieś, kiedyś zalajkowałam i wciągnęłam się w codzienne przygody Nataniel i jego Mamy Justyny.
Może Wy też się wciągnięcie w ten MAŁY GEST W WIELKIM INTERNECIE i pomożecie im w licytacjach.
ZAPRASZAM NA TEN PROFIL
Kolejny raz piękne Wam dziękuję za doczytanie do końca.
Wierzę w moc Internetu i wierzę w Was !!
Poczujcie luz :) :) ;)
.