Dwa tygodnie temu o tej porze wzruszyła się ogromnie, bo spełniło się jedno z moich marzeń.
Jakie ono było?
Zaraz opowiem.
Od wielu lat jestem wolontariuszem we wspólnocie osób niepełnosprawnych działającej przy mojej parafii. Zaczęłam spotykać się z nimi, kiedy w klasie maturalnej, czyli niebawem minie 11 lat, to tak naprawdę 1/3 mojego życia.
Klasa maturalna, więc taki okres w życiu młodego człowieka, w którym podejmuje się życiowe decyzje dotyczące studiów i dalszej drogi zawodowej. Pamiętam, że jeszcze przed pierwszym spotkaniem we wspólnocie wahałam się czy pójść na socjologię, może na dziennikarstwo, a może na prawo, ale lepiej nie, bo wyszłabym na lewo ;)
Jednak to wszystko poszło w niepamięć, kilka spotkań i wybór był prosty - pedagogika specjalna!
To dzięki nim odnalazłam swoje powołanie, dzięki wspólnocie i jej kapelanowi.
Przez cały okres studiów byłam mocno zaangażowana w życie wspólnoty do tego stopnia, że napisałam pracę licencjacka o doświadczeniach matek, które należą do wspólnoty.
I dochodzę powoli do spełnienia mojego marzenia :)
Jednym z wniosków mojej pracy było wyjście do szerzej społeczności kościelnej, bo do tej pory mamy dwa razy w miesiacu Mszę Święte poza porządkiem niedzielnym. To też ważne, bo osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie na tych Mszach czują się swobodnie. Ważne jest jednak też, abyśmy wychodzili do ludzi, bo mamy prawo być w Kosciele na równi z innymi.
I udało się !!!
Dwa tygodnie temu prowadziliśmy Nabożeństwo Fatimskie, członkowie wspólnoty czytali rozważania i odmawiali różaniec, a ministranci prowadzili procesje. To było piękne przeżycie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz