niedziela, 27 stycznia 2019

Dzielmy się dobrem!

Tytuł tego wpisu nie jest przypadkowy.  

Jest zainspirowany ostatnimi słowami śp. Pana Prezydenta Pawła Adamowicza, które brzmiały tak:  

Tak, wiem słyszeliście i widzieliście ten cytat wielokrotnie, a ja znów do niego wracam.
Wracam, bo uważam te słowa za testament ofiarowany nam wszystkim.

Od tego niedzielnego wieczoru właśnie mijają dwa tygodnie.
Pamiętam, jak oglądałam relację ze "Światełka do nieba" na żywo na stacji TVN i dziwiłam się, że nie ma transmisji z Gdańska. Pomyślałam wtedy, że może jakiś problem z przekazem danych. Wyłączyłam telewizor i położyłam się spać, jednak przed snem zerknęłam jeszcze na Facebooka i zamarłam.

Ogromny szok!

Najpierw modlitwa o zdrowie, nawoływanie do oddawania krwi, a potem już tylko modlitwa za duszę i jednoczenie się ludzi aż do momentu pogrzebu.

Ten tydzień był strasznie smutny.
Człowiek niby wykonywał swoje obowiązku, ale myślami ciągle wracał do Gdańska.
Przeżywaliśmy to wszyscy.
Dla wielu z nas Gdańsk jest miastem szczególnym.
Dla mnie również. Tam studiowałam, mam rodzinę i znajomych, spędziłam wiele czasu, przeżyłam mnóstwo radosnych chwil i wiąże się z tym miastem mnóstwo moich wspomnień.
Tam zawsze czułam się i czuje się nadal bardzo dobrze, choć teraz nieco smutniej.

W ubiegłą niedzielę wybrałam się do Gdańska, aby w ciszy i zadumie oddać hołd śp. Panu Pawłowi Adamowiczowi. Już od pierwszych kroków w Gdańsku czuć było, że to miasto jest pogrążone w żałobie i smutku po stracie swojego prezydenta.

Ogromne to było przeżycie!

Co innego oglądać relację w telewizji, a co innego być w tych miejscach.
Pierwszym punktem wizyty była Bazylika Mariacka, w której nadal tłumnie gromadzili się ludzie. Trafiliśmy na Mszę Święta dla dzieci. Podczas modlitwy wiernych po pytaniu za co się dziś modlicie? Padła odpowiedź za śp. Pawła Adamowicza. Ukuło mnie to w serce mocno. Potem pomyślałam, że to nie przypadek, że Pan Prezydent został pochowany w przeddzień Tygodnia o Jedność Chrześcijan, a pięknym obrazem na jego pogrzebie była modlitwa ekumeniczna. Następnie udaliśmy się do miejsca tej straszliwej zbrodni, tego samego, w którym zaledwie trzy tygodnie wcześniej byliśmy na Bożonarodzeniowym Jarmarku. Wtedy radość i świąteczna muzyka, teraz smutek i cisza. Na koniec udaliśmy się na Plac Solidarności, gdzie znajduje się to największe serca. Obeszliśmy je dookoła pozapalaliśmy znicze, które zgasły. Wymieniliśmy kila słów z Gdańszczanami, którzy nadal przeżywali wielką tragedię.

Podczas tego pierwszego tygodnia zostałam zapytana, czemu tak się zajmuję tą tragedią, a nie innymi. Przecież na świecie giną miliony ludzi, a ja przejmuję się tragedią w Gdańsku, a co mnie w ogóle z tym miastem łączy.
Łączy mnie wiele, o czym już pisałam wyżej.
Łączy mnie też Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jako wieloletniego wolontariusz i opiekuna wolontariuszy, a na "Światełku do nieba" zdarzyło mi się nie raz być w Gdańsku.
Łączy mnie też osoba Tereski. Też miałam 8 lat, kiedy umarł mój Tata, również 13.01 22 lata temu.
Dlatego może nadal przeżywam to bardzo mocno

Owszem, nie znałam Pana Prezydenta osobiście, ale za to znali Go moi znajomi, którzy przekazali mi kilka ciepłych wspomnień o Panu Pawle. Te słowa, a także Jego osobę i działalność charytatywno-integracyjną, starałam się przekazać na mojej audycji. Szczególnie mocno moje serce ujęła oczywiście działalność na rzecz środowiska osób z niepełnosprawnościami.
Podczas tej audycji wydarzyła się dla mnie rzecz symboliczna, choć możecie uznać, że to nic takiego. W połowie nagrania miałam telefon od bliskiej osoby, a później okazało się, że ona wcale do mnie nie dzwoniła. Dla mnie to taki znak z góry i mocno w to wierzę.

Już kilka refleksji zapisałam, choć w głowie mam ich sporo.
Pora jednak na ostatnią.

Po wyjściu z Bazyliki Mariackiej w zeszłą niedzielę zaczepiła nas dziennikarka z Radia Gdańsk i zapytała: co czułam, stojąc przed urną śp. Pana Prezydenta? Odpowiedziała, że oczywiście żal, smutek, ale także potrzebę zrobienia własnego rachunku sumienia nad tym,co mówię, piszę, robię.

To jest chyba kluczowe!

Zacząć od siebie, od własnego rachunku sumienia.

Żaden z nas, żadna z nas nie jest idealna i każdy kiedyś coś niepotrzebnie powiedział, napisał czy zrobił. Może zacznijmy się kontrolować. Jak każdy rozpocznie od swojej osoby i zajmie się swoim życiem, to coraz mniej będzie internetowych ekspertów od polityki, społecznych relacji, a ostatnio nawet od przeżywania żałoby.

Niech każdy z nas zajmie się własnym podwórkiem i niech czyni je lepszym.

Zacznijmy od małego dobra i dzielmy się nim !!

Do tego siebie i Was zachęcam !

Miłego wieczoru :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kolejne fundacyjne przygody

Mamy ferie, a więc okres, w którym sporo czasu spędzam w Fundacji. Mamy ferie, a więc czas fundacyjnych wycieczek. Doszły do mnie słuchy,...